Marek Łagocki: W sejmiku narzędzia są, wystarczy chcieć i działać

Rozmowa z Markiem Łagockim, liderem listy Lewicy do sejmiku województwa zachodniopomorskiego.

– Dlaczego w tę niedzielę 7 kwietnia mieszkańcy mają głosować na Marka Łagockiego, lidera listy Lewicy w wyborach do sejmiku wojewódzkiego?
– Bo jestem gwarantem, że będę dbał o ich interesy, że zrobię wszystko, by móc rozwiązać zgłoszone do mnie problemy. A tych poznałem już naprawdę wiele, pokonując każdego dnia dziesiątki kilometrów, by spotkać się z mieszkańcami z różnych miejscowości i rozmawiać o ich sprawach. Bardzo cenne doświadczenie. Tego mi nikt nie odbierze. I tego nie wolno zmarnować. Będę działał na rzecz mieszkańców, bliżej ich spraw, bliżej samorządu.
– Wcześniej startowałeś w wyborach do Senatu, niestety nie udało się.
– Ale ja się z tym liczyłem. I żeby była jasność:  nie czuję się przegrany. Co więcej – głosy mieszkańców  nie będą zmarnowane, co za każdym razem podkreślam. I właśnie dlatego postanowiłem startować do sejmiku. By nie zmarnować głosów wyborców, by nie pozostawić tych wszystkich osób właśnie z takim poczuciem zmarnowanych głosów. To oczywiście nie oznacza, że te głosy dosłownie przejdą do puli głosów w wyborach do sejmiku. Znowu trzeba iść, by zagłosować. Ale to oznacza, że będę rzetelnie pracował na rzecz tych wszystkich, którzy mnie popierali i którzy znowu mnie poprą. W tych wyborach deklaruję pracę na rzecz mieszkańców powiatów koszalińskiego, szczecineckiego, białogardzkiego i sławieńskiego, które wchodzą w skład naszego okręgu wyborczego.  Absolutnie nie składam broni! Walczę dalej. I zachęcam, by mieszkańcy oddali na mnie swoje głosy.
– Jak sam zawsze podkreślasz – zjeździłeś nasz region, poznałeś wiele osób.
– Tak, ta poprzednia kampania i ta obecna również – obie dały mi wiele  i pokazały, czym faktyczne żyją ludzie, zwłaszcza w tych mniejszych miejscowościach. Wybory parlamentarne i towarzysząca im kampania, były moimi pierwszymi. Poznałem wiele wartościowych osób, samorządowców, ale też różne organizacje, jak koła gospodyń wiejskich, czy rady soleckie. To są grupy, które potrzebują wsparcia, by ktoś zawalczył o ich interesy, o stałe dofinansowane działalności. Zapewniam, że ja to zrobię. Bo to wartościowi ludzie, którzy robią wiele dobrego dla innych, to bezcenne!  Pracy jest bardzo dużo. Oczywiście nie mówię, że wszystkie problemy rozwiążę, ale będę się starał.
– Startując z listy Lewicy deklarujesz, że „serce masz po lewej stronie”. Ale ty się nie zmieniłeś.
– Oczywiście, że się nie zmieniłem. Jestem tym samym Markiem Łagockim, który walczy o prawa i sprawy mieszkańców. Zawsze tak było i będzie. Ale pamiętajmy, że wybory samorządowe rządzą się swoimi prawami – trzeba mieć partyjne poparcie, by znaleźć się na liście. Wybrałem lewicę, która jest najbliżej człowieka i spraw europejskich. Lewica jest za tym, by nieść pomoc ludziom, którzy jej potrzebują, a przecież ja się tym zajmuję od dawna.
Lewica najbardziej mi odpowiada,  a PiS i PO – oni ciągle się kłócą, a ja nie chcę w tym brać udziału, zacznijmy działać,  nie ma znaczenia szyld partyjny, tylko człowiek. Nasza drużyna liczy kilkadziesiąt osób i cały czas dochodzą nowi. To mnie bardzo cieszy i buduje.
– Można samotne działać w sejmiku?
– Oczywiście, że tam nie można działać w pojedynkę. Im silniejsza i większa grupa, tym lepiej, tym większa siła przebicia. Mam nadzieję, że lewica zdobędzie pięć mandatów i wtedy będziemy wybierać, z kim jest nam najlepiej działać i pracować na rzecz mieszkańców.
– Jakie mają narzędzia radni sejmiku,  by działać na rzecz mieszkańców?
– To są konkretne narzędzia. Zacznijmy od tego, że w sejmiku zasiada 30 radnych, którzy przekonali wyborców i zdobyli ich poparcie.
Sejmik może dużo, gdyż ma ogromne środki na rzecz  wsparcia inwestycji, sportu,  kultury. Im silniejszy głos i reprezentacja regionu, tym większa siła przebicia. Sejmik wojewódzki zajmuje się też sprawami szpitali – wojewódzkiego i gruźliczego w Koszalinie. A dla mnie ważne są właśnie m. in. te zagadnienia i problemy w służbie zdrowia. Ale nie tylko w Koszalinie, gdzie zależy mi przede wszystkim na przywróceniu funkcjonowania Oddziału Neurologii. Jeżeli dostanę się do sejmiku, to nie będę, jak niektórzy dotychczasowi radni, którzy zachowują się, jakby nie mieli siły i ochoty pracować dla mieszkańców. Swoją drogą pytanie – skoro tak działają, a właściwie nie działają, to po co szli do sejmiku? Po co zabierają i zajmują miejsca innym, tym aktywnym? Szkoda, żeby zawracali mieszkańcom głowę. Nie to, co ja. Ja nie zawiodę, ani ludzie, który ze mną współpracują. Nie jestem leniwy, jak wielu innych i to na każdym kroku udowadniam. I co mnie cieszy – zauważają to mieszkańcy, z którymi spotykam się na wyborczej trasie. Oni mówią: Panie Marku, widać, że Pan jest za ludźmi, że  Pan za nami stanie. Gdy dostanę się do sejmiku,  będę walczył o sprawy ważne dla regionu.
– Czy Twoim zdaniem Urząd Marszałkowski powinien wziąć pod skrzydła którąś koszalińską  instytucję kultury? Teatr? Filharmonię? Może muzeum? Chodzi o finansowanie działalności.
– Jak najbardziej. Uważam, że tak. Rozmawiałem z muzykami i aktorami. To ludzie pracujący z duszą i poświęceniem. W tych placówkach są duże problemy finansowe i są tam potrzebne duże środki, które ma Urząd Marszałkowski m. in. na kulturę. Zwłaszcza, że te instytucje działają na rzecz całego regionu. Nie wystarczy dołożyć trochę grosza na występy wyjazdowe, to za mało. Tu potrzebne jest konkretne dofinansowanie, czy finansowanie działalności, tej bieżącej. To perełki, o które należy dbać, chuchać i dmuchać, by ich nie zmarnować.
– Uważasz, że nasz region jest pokrzywdzony, bo jest omijany w pewnym sensie przez Szczecin?
– Zdecydowanie tak. Zgadzam się z tym, że Szczecin wypiera te mniejsze miejscowości. Nie mówię, że tak jest zawsze. Ale życie pokazuje, że większość środków, które dzieli samorząd województwa, do tej pory trafiało do części szczecińskiej regionu. Nie może tak być, nie możemy godzić się na spychanie na margines. Ten region potrzebuje pieniędzy: na szpitale, mieszkania, szkolnictwo, edukację, czy na walkę z wykluczeniem komunikacyjnym, które wciąż występuje i trzeba z tym coś zrobić,  a nie budować pałace i nowe urzędy marszałkowskie. Ponadto moim celem jest też generowanie środków dla sołectw i kół gospodyń wiejskich, dla świetlic, których mieszkańcy potrzebują, na małe kluby sportowe, czy kluby seniora. Bo życie toczy się właśnie w tych małych miejscowościach, a nie tylko  w Szczecinie. Ważne, by udało się wyciągnąć dzieci na dwór, oderwać je od telefonów i komputerów.
Temat służby zdrowia i nasze szpitale, które mają problemy z brakami lekarzy. Tu potrzeba rozwiązań systemowych, trzeba zwiększyć środki, by to lepiej funkcjonowało, by ludzie nie czekali w długich kolejkach. Do tego nie możemy biernie przyglądać się, że brakuje na coraz więcej lekarzy, ze nie ma endokrynologów, neurologów, kardiologów. Trzeba zmienić system kształcenia, by tych młodych lekarzy przybywało, by miał kto nas leczyć.
– A jak zapatrujesz się na temat tak gorący obecnie, czyli prawa kobiet?
– W tym zakresie mówię jednym głosem. Gdy decydowałem się na przyłączenie do Lewicy, ustalałem, w jakim stopniu mój program będzie realizowany. I mówię stanowczo: prawa kobiet zostawiamy kobietom, one muszą mieć wybór. Nie wyobrażam sobie, by chować ustawy w zamrażarce. Drogie panie – w waszej  sprawie nie ma żadnej trzeciej drogi, każda z was wie, co ma zrobić. Decyzja dotycząca aborcji wiąże się z tragedią, dla kobiety, i dla całych rodzin. Polityk, czy generalnie mężczyzna, nie może o tym decydować.  Zachęcam gorąco Państwa do oddania głosu na drużynę Marka Łagockiego – lista nr  4 to gwarancja stania na straży praw kobiet i że będziemy pracować na rzecz lokalnych społeczności.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *